Blog

Nie jesteś Sokratesem czy Albertem Einstein’em

Nie jesteś Sokratesem czy Albertem Einstein’em, ale to nie znaczy, że nie możesz skorzystać z ich wiedzy i umiejętności.
Mówi się, że żaden lider nie zaprowadzi swoich ludzi dalej niż do punktu, który sam osiągnął. 

W takim wypadku należy zweryfikować wszystkich naszych „przywódców”, nasze „wzory” i naszych „liderów”. Czy takowymi są na pewno? Każdy człowiek ma (świadomie lub nie) jakiś wzór, jakąś inspiracje bądź kogoś kogo podziwia. Może to być członek rodziny - tata, mama, wujek czy całkiem obca osoba – nie ważne kto to. Może ktoś imponuje nam ze względu na swój sposób bycia, swój sposób mówienia czy to jak potrafi dogadywać się z ludźmi? Dobrze. Nawet bardzo dobrze, że potrafimy dostrzegać pozytywy w ludziach w naszym otoczeniu. Jednak czy te pozytywy na pewno są pozytywami? Czy przypadkiem nie jesteśmy nieświadomie poddani manipulacji? Zwróćmy uwagę na ludzi, którzy się przed nami przechwalają jakimi to są filantropami. Jakież to wspaniałe prezenty ofiarowali dla domów dziecka na święta. Przechwalają się na temat swojej „bezinteresownej” pomocy bliźnim. Czy aby na pewno bezinteresownej? Czy to tylko ich sposoby na podbudowanie własnego ego i ich osobista radość ze zbierania pochwał? To nie istotne, jednak miejmy to na uwadze gdy wybieramy sobie swoich liderów. Nie zatraćmy się w ślepym podążaniu za osobą, którą bierzemy sobie za wzór do naśladowania – bo na przestrzeni czasu możemy uświadomić sobie, że to my sami byliśmy „lepsi” od naszego „mentora”. Bywają takie osoby, które starają się nam pomagać, tylko po to aby podbudować poczucie własnej wartości albo z innych konkretnych powodów – to nie są liderzy. Pomaganie dla poczucia własnej satysfakcji nie jest złe, ale miejmy na uwadze pobudki jakimi kierują się niektórzy ludzie.
Sama osobiście znałam taką kobietę, z którą do czasu się przyjaźniłam. Później kontakt się urwał bo wyprowadziła się dość daleko. Była pozytywna, potrafiła rozmawiać, słuchać, doradzić – tak przynajmniej mi się wtedy wydawało. Dla niektórych uchodziła za wzór do naśladowania, jednakże ludzie szanowali ją nie z tego względu że zgadzali się z jej poglądami, lecz z tego powodu że się jej bali z racji jej położenia społecznego i majątkowego. Zarządzała dużą instytucją i miała pod sobą cały sztab ludzi. Jej życzliwość pochodziła raczej z przyziemnych pobudek wzmocnienia własnej pozycji. Z czasem okazało się, że ta osoba po prostu była wyśmienitym manipulatorem! Gdy stopniowo bliscy jej jeszcze wtedy ludzie zaczęli się od niej odwracać i uświadamiać, że byli oszukiwani przez nią, sytuacja życiowa się zmieniła. Osoba ta została sama ze swoimi problemami i w otoczeniu osób, które były blisko niej tylko po to bo czerpały jakąś korzyść… Tak jak ona wcześniej. Odnosząc się do ludzi z nieszczerymi intencjami wykorzystania ich bądź fałszywej filantropii skończymy pewnie samotnie tak jak ona…

Gdy już wiemy jak wybierać to wybierajmy nasze życiowe inspiracje świadomie i z pełnym zaangażowaniem. Korzystajmy z wiedzy i umiejętności ludzi, którzy osiągnęli już prawdziwy sukces. Zainspirujmy się dziełami wielkich artystów, twórców i władców. Prawdziwych mentorów, liderów i przywódców nauczymy się łatwo rozpoznawać.

No tak…ale czy to znaczy, że mam nagle porzucić swoją indywidualność i zacząć „małpować” sąsiada, któremu dobrze się powodzi? To byłoby żałosne!
Weźmy pod uwagę fakt, że gdy człowiek na przestrzeni ewolucji wynalazł koło to zaczęła używać go stopniowo cała ludzkość, niezbyt interesując się wynalazcą. Gdy na ulice wyjechał pierwszy samochód, a za nim setki a z czasem miliony innych czy korzystne by było w tym przypadku zachować mentalność, żeby nie robić tego co inni?

Zachowując rozwagę i indywidualność przy korzystaniu z osiągnięć wybitnych twórców ułatwimy sobie codzienność jak i drogę do osiągania celów.

© 2018 dominikalakomy.pl